Archiwum 26 września 2006


wrz 26 2006 Związek społecznie nieakceptowany
Komentarze: 8
Nie mogę o tym za bardzo nikomu opowiadać. A czuję potrzebę mówienia. Pamiętnik już mi nie wystarcza. Nie będę pisać wiele o sobie. Nie napiszę od razu, ile mam lat i kim jestem. Boję się, że ktoś znajomy mógłby mnie rozpoznać. Spotkałam swoją Bratnią Duszę. Mamy ze sobą wiele wspólnego. Oboje ukochaliśmy przy- rodę, nie jemy zwierząt, oboje jesteśmy wrażliwi i naturalni, wierzymy w magiczność i romantyczność. Kłopot polega na tym, że on jest w wieku mojego ojca... Zdaję sobie sprawę, że to związek bez przyszłości. Nie mogę liczyć na ślub, stabilizację, na całkowite poczucie komfortu i bezpieczeństwa ze strony otoczenia. Już teraz mam problemy z rodziną (a nie minęły nawet dwa tygodnie, odkąd się pozna- liśmy). On mnie nie łapie na słodkie słówka. On taki jest: widzę to w jego oczach, widzę to w jego poezji. Przy nim dojrzewam, zmieniam się w każdym tego słowa znaczeniu. ...Duchowo, emocjonalnie, umysłowo i fizycznie. Nasze energie mieszają się ze sobą. Dajemy sobie nawzajem wiele dobrego, rozbudzamy wzajemnie wrażliwość, wymieniamy się myślami i czuciem. Tyle już razem robiliśmy: sprzątamy razem, gotujemy, drukujemy nalepki u niego w firmie, chodzimy w nocy po lesie, pijemy wino, piszemy wspólnie poezję, całujemy się i dotykamy. Słowem: romantyczna miłość, która najprawdopodobniej skończy się cierpieniem jednej lub obu stron. Bez żadnej przyszłości. Oboje zdajemy sobie z tego sprawę. A mimo to brniemy dalej, niby ćmy lecące do płomienia.
cicha_marzycielka : :