Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05
|
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
Archiwum grudzień 2006
Niedojrzały Piotruś Pan, niebieski ptak, człowiek z powierzchowną jedynie ogładą...
-tym się okazał.
Z początku było mi ciężko: płakałam, tęskniłam, wspominałam, zastanawiałam się,
czy gdybym nie zerwała, pewnego dnia nie wróciłby ten romantyzm, ta słodycz
z początków znajomości...
Jednak ostatni czwartek definitywnie zmienił moje nastawienie do tej znajomości.
Umówiliśmy się, że przyjdę do niego po swoje rzeczy (chyba mnie pokręciło -tyle
ich naznosiłam). Ma już inną -jestem tego prawie pewna. W jego samochodzie leżała
szczotka do włosów, a kiedy weszłam do jedo domu/pracowni (w jednym lokalu ma pracę
i mieszkanie)...
Drukował. Był w specjalnej masce (ani razu jej nie zdjął, rozmawiał ze mną cały
czas w tej masce). Nie był sam. Pomagała mu młoda dziewczyna -mogła być w moim
wieku; także w masce. Pomagała mu tak samo, jak ja wielokrotnie mu pomagałam.
Patrzyła na mnie okrągłymi oczami, jakby z lekką obawą. Oddałam mu jego rzeczy
(teczkę i sweter), on podał mi worek na śmieci, w którym były moje.
"Lepszego worka nie miałeś? Ja ci nawet sweter wyprałam." -powiedziałam
(na swoją zgubę), zmierzając do wyjścia. Jego odpowiedź była szczytem bezczelności
i chamstwa! "Jak chcesz możesz mi wyprać więcej rzeczy. Mam sporo brudów, głównie
bieliznę." Powiedział to przy tamtej dziewczynie! Zatkało mnie i nic nie
odpowiedziałam. Szybko wyszłam, ale po pięciu minutach wróciłam, bo stwierdziłam
brak swoich płyt. "Jakie płyty" -zdziwił się, gdy zgłosiłam brak. Kiedy zaczęłam
wymieniać wykonawców, przerwał mi: "Teraz ich nie znajdę. Mam wszystko
poupychane w kartonach." Powinnam była mu zrobić awanturę. W końcu umówiliśmy
się na konkretny dzień, konkretną godzinę, telepałam się dwoma środkami
lokomocji,chciałam wszystko odebrać i zapomnieć o nim. Jednak znów mnie zatkało.
Burknęłam tylko "Jak je znajdziesz, daj znać". Wyszłam wściekła jak osa,
chciałam skopać jego samochód ze złości, a przeklinałam tak, że mój brat, który
mi towarzyszy, pytał co chwilę z niedowierzaniem: "słucham?".
Następnego ranka przyszedł bezczelny sms: "Znalazłem twoje rzeczy. Przyjedź po
nie od 8 do 16." Ciekawe, dlaczego mnie to nie zdziwiło? Odpisałam mu ostro
i wysłałam mailem listę rzeczy, które u niego mam. Domagałam się, aby tym razem
on się pofatygował i przywiózł mi je. Milczał kilka dni. Potem napisał, ja
odpisałam. Stanęło na tym, że jak znajdzie już WSZYSTKIE moje rzeczy, da mi znać
i umówimy się na odbiór.
Otworzyły mi się oczy. Ubierałam G. w swoje złudzenia, pragnienia i marzenia,
a on okazał się inny, niż się przedstawiał na początku, kiedy miał akurat "fazę"
romantyczności...
Żałuję, że właśnie on był moim tzw. pierwszym mężczyzną. Byłam głupia. Wpadłam
w sidła jak pierwsza lepsza pensjonarka...
Teraz już prawie o nim nie myślę, nie jest mi żal, sentyment zniknął, pozostał
niesmak i politowanie dla własnej naiwności.
Poznałam w dyskotyce miłego chłopaka. Ma nie więcej niż 25 lat, kończy studia.
Napisał mi dzisiaj przemiły sms -chciałby mnie zaprosić na kawę lub piwo.
Nie jest w moim typie, ale przecież nie o to chodzi... Już nigdy nie będę ufać
facetom przystojnym, olśniewającym, rzucającym urok od pierwszego wejrzenia!