gru 05 2006

Piotruś Pan


Komentarze: 2
Niedojrzały Piotruś Pan, niebieski ptak, człowiek z powierzchowną jedynie ogładą... -tym się okazał. Z początku było mi ciężko: płakałam, tęskniłam, wspominałam, zastanawiałam się, czy gdybym nie zerwała, pewnego dnia nie wróciłby ten romantyzm, ta słodycz z początków znajomości... Jednak ostatni czwartek definitywnie zmienił moje nastawienie do tej znajomości. Umówiliśmy się, że przyjdę do niego po swoje rzeczy (chyba mnie pokręciło -tyle ich naznosiłam). Ma już inną -jestem tego prawie pewna. W jego samochodzie leżała szczotka do włosów, a kiedy weszłam do jedo domu/pracowni (w jednym lokalu ma pracę i mieszkanie)... Drukował. Był w specjalnej masce (ani razu jej nie zdjął, rozmawiał ze mną cały czas w tej masce). Nie był sam. Pomagała mu młoda dziewczyna -mogła być w moim wieku; także w masce. Pomagała mu tak samo, jak ja wielokrotnie mu pomagałam. Patrzyła na mnie okrągłymi oczami, jakby z lekką obawą. Oddałam mu jego rzeczy (teczkę i sweter), on podał mi worek na śmieci, w którym były moje. "Lepszego worka nie miałeś? Ja ci nawet sweter wyprałam." -powiedziałam (na swoją zgubę), zmierzając do wyjścia. Jego odpowiedź była szczytem bezczelności i chamstwa! "Jak chcesz możesz mi wyprać więcej rzeczy. Mam sporo brudów, głównie bieliznę." Powiedział to przy tamtej dziewczynie! Zatkało mnie i nic nie odpowiedziałam. Szybko wyszłam, ale po pięciu minutach wróciłam, bo stwierdziłam brak swoich płyt. "Jakie płyty" -zdziwił się, gdy zgłosiłam brak. Kiedy zaczęłam wymieniać wykonawców, przerwał mi: "Teraz ich nie znajdę. Mam wszystko poupychane w kartonach." Powinnam była mu zrobić awanturę. W końcu umówiliśmy się na konkretny dzień, konkretną godzinę, telepałam się dwoma środkami lokomocji,chciałam wszystko odebrać i zapomnieć o nim. Jednak znów mnie zatkało. Burknęłam tylko "Jak je znajdziesz, daj znać". Wyszłam wściekła jak osa, chciałam skopać jego samochód ze złości, a przeklinałam tak, że mój brat, który mi towarzyszy, pytał co chwilę z niedowierzaniem: "słucham?". Następnego ranka przyszedł bezczelny sms: "Znalazłem twoje rzeczy. Przyjedź po nie od 8 do 16." Ciekawe, dlaczego mnie to nie zdziwiło? Odpisałam mu ostro i wysłałam mailem listę rzeczy, które u niego mam. Domagałam się, aby tym razem on się pofatygował i przywiózł mi je. Milczał kilka dni. Potem napisał, ja odpisałam. Stanęło na tym, że jak znajdzie już WSZYSTKIE moje rzeczy, da mi znać i umówimy się na odbiór. Otworzyły mi się oczy. Ubierałam G. w swoje złudzenia, pragnienia i marzenia, a on okazał się inny, niż się przedstawiał na początku, kiedy miał akurat "fazę" romantyczności... Żałuję, że właśnie on był moim tzw. pierwszym mężczyzną. Byłam głupia. Wpadłam w sidła jak pierwsza lepsza pensjonarka... Teraz już prawie o nim nie myślę, nie jest mi żal, sentyment zniknął, pozostał niesmak i politowanie dla własnej naiwności. Poznałam w dyskotyce miłego chłopaka. Ma nie więcej niż 25 lat, kończy studia. Napisał mi dzisiaj przemiły sms -chciałby mnie zaprosić na kawę lub piwo. Nie jest w moim typie, ale przecież nie o to chodzi... Już nigdy nie będę ufać facetom przystojnym, olśniewającym, rzucającym urok od pierwszego wejrzenia!
cicha_marzycielka : :
nagość_kobiety
14 grudnia 2006, 08:04
wielu blogowiczow pisali ci zebys mi nie zaufala w 100%.. no ale latwo sie pisze a trudniej wykonac, 3mam za ciebie kciuki moze akurat ten poznany w dyskotece okaze sie tym jedynym ?? :))
06 grudnia 2006, 03:46
niestety - bedziesz. taki to juz los romantyczek... :) nie kazdy jednak facet jest G. kwestia w tym by wystarczajaco wczesnie to rozpoznac i potem nie zalowac niczego...
trzymaj sie!!!

Dodaj komentarz